Zugspitze – wejście na najwyższy szczyt Niemiec z Ehrwaldu

5 rano, ruszamy! Ciemno, zimno… Po całonocnej jeździe i dwugodzinnej drzemce na parkingu, odzianiu w bluzy, kurtki, czapki i rękawiczki można iść! Jeszcze tylko czołówka, upsss – baterie się zużyły. Idziemy zatem po ciemku, delikatny księżyc rysuje zarys drogi, więc można tuptać, zwłaszcza że jest szeroka i dość równa. Za godzinę będzie już lepiej – z widocznością oczywiście, bo ze stromizną już niekoniecznie. Po 10 minutach marszu pierwsza przerwa. Uff, jak gorąco. Zdejmujemy techniczne legginsy spod spodni, kurtki, bluzy oraz milion innych warstw, walcząc z ciemnością i rosą. Plecak waży co najmniej kolejny kilogram więcej, ale a nuż widelec ubrania przydadzą się na szczycie, gdzie dziś temperatura wynosi tylko minus 1 stopień.

Kilka słów o Zugspitze

Zugspitze (2962 m n.p.m.) należy do pasma górskiego Wettersteingebirge znajdującego się w Alpach Bawarskich na granicy niemiecko-austriackiej w okręgu Garmisch-Partenkirchen. To najwyższy szczyt Niemiec, zaliczany jednocześnie do Korony Europy. Można na niego wejść z Austrii, Niemiec lub z jednego albo drugiego kraju wjechać kolejką. Zecydowanie jednak polecamy wejście piesze połączone z via ferratą. Mega przygoda i satysfakcja ogromna!

Trasa na Zugspitze z Ehrwaldu

Mierzy około 8 km w jedną stronę i aż 1800 m przewyższenia. 1/3 drogi to via ferrata poziom A/B. Czy było ciężko? Dla nas nie, ale dla kogoś, kto jest początkujący, wejście może sprawić nieco trudności. Najlepiej ruszyć wcześnie rano, bo pokonanie drogi na szczyt to około 6 godzin w takim normalnym tempie. Później można zejść tak samo lub zjechać kolejką.

Parking

W miejscu, gdzie zaczyna się szlak numer 822 znajduje się parking. To ten sam parking, z którego startuje też kolejka na Zugspitze. Postój za całą dobę wynosi 5 euro. Miejsc jest sporo, ale gdy byliśmy tu o 5 rano, to połowa była już zajęta. Współrzędne parkingu: 47.4261217N, 10.9433275E.

W stronę schroniska Wiener-Neustädter Hut

Z parkingu najpierw idziemy szeroką drogą, mając z lewej strony Zugspitze. Jest jeszcze ciemno, więc rysuje się przed nami tylko zarys szczytów. Na szczęście droga jest szeroka i można spokojnie iść nawet bez czołówki. W pewnym momencie szlak skręca w lewo i piarżystymi ścieżkami prowadzi nas ostro w górę. Jeśli będziecie szli z mapami.com, to zauważycie, że szlak czerwony rozjeżdża się nieco z mapą. W kilku miejscach lepsza droga prowadzi po ścieżce, która biegnie nieco dalej od szlaku. My szliśmy właśnie ścieżkami, bo szlaku w ciemności nie dostrzegliśmy. Inni szli tak samo. Wychodzimy w pobliżu dawnej pośredniej stacji kolejki prowadzącej na Zugspitze. Stąd czeka na jeszcze troszkę podejścia, by znaleźć się w miejscu, gdzie zaczyna się pierwszy via ferratowy odcinek. Tu też odsłania się piękny widok na jezioro Eibsee znajdujące się po niemieckiej stronie. Via ferrata prowadząca w stronę schroniska to łatwe A, więc nawet nie wyciągamy sprzętu. Zakładamy tylko rękawiczki, by przytrzymać się lodowatych linek.

Odcinek z parkingu do schroniska to zaledwie 4 km długości, ale aż 1 km przewyższenia! My docieramy do niego w jakieś 2 godziny.

Schronisko Wiener-Neustädter Hut

To alpejskie schronisko należące do Austriackiego Klubu Turystycznego, położone na skraju Schneekar („Śnieżnego Kotła”) na zachodniej ścianie Zugspitze, na wysokości 2213 m n.p.m. Jest ono zbawieniem w drodze na Zugspitze, zwłaszcza gdy startuje się wcześnie rano. Nie jest to obiekt wielki, ale spokojnie można tu wejść i się napić kawy czy zjeść coś prostego, a także zagrzać w chłodny lub wietrzny dzień. Płatność jest możliwa tylko gotówką. Pół godziny w schronisku i można ruszać dalej. Jeszcze tylko 800 metrów przewyższenia. Dużo, ale ponad połowa za nami.

Via ferrata numer 2 w drodze na Zugspitze

Ubieramy sprzęt już w schronisku, ale zupełnie niepotrzebnie, bo po jego opuszczeniu czeka nas 450 metrów trasy szlakiem, który doprowadza nas do ściany, na której z kolei poprowadzono via ferratę. Tu można się już przypiąć. Poziom tej drogi wyceniono na A/B. Nie ma tu szczególnie trudnych miejsc, ale czasem pojawi się jakiś eksponowany odcinek. Ciekawy jest też fragment prowadzący przez skalne okno. Chyba najciekawszy na tej trasie. Cała via ferrata jest bardzo widokowa i z kilkoma przerwami kończy się praktycznie na szczycie. 1,2 km długości, ponad 600 metrów przewyższenia – tak można opisać ten odcinek. Ostatni fragment to próba cierpliwości – niby już widać stację wyciągu, jest na wyciągnięcie ręki, a gdy spoglądamy na mapę, okazuje się, że mamy jeszcze do przejścia pół kilometra i 200 metrów przewyższenia.

Od momentu wyjścia ze schroniska pogoda znacząco się zmieniła i góry tonące w chmurach, wyłaniają się z nich po kolei oświetlone słoneczkiem. Magia na każdym kroku trwa, łącznie z widmem Brockenu widzianym na szczycie.

Zugspitze – wejście na najwyższy punkt

Na najwyższym wierzchołku znajduje się około 4-metrowej wysokości pozłacany krzyż i to tam właśnie zmierzają ci, którzy chcą stanąć na najwyższym szczycie Niemiec. Idziemy i my. Wejście nie jest trudne. Drabinka, parę klamer, lin i w kilka minut można się tam dostać z tarasów widokowych. Najpierw jednak trzeba znaleźć zejście na szlak, który tam prowadzi. A to na samym początku nie jest takie łatwe. My zgubiliśmy się w gąszczu punktów widokowych i tarasów. Obok jednego z nich (tego z widokiem na szczyt) w budynku były schody prowadzące do wejścia na wierzchołek. Skorzystaliśmy z nich dwukrotnie, bo dwa razy weszliśmy na Zugspitze. Taniec chmur nie pozwalał na jednokrotne wejście. Na szczycie warto zachować ostrożność, bo łatwo o upadek. W oczekiwaniu na swoją kolej do zrobienia fotki, można się przypiąć lonżą do metalowej liny.

Co jeszcze znajduje się na Zugspitze?

Na wierzchołku góry znajduje się ponad stuletnie schronisko monachijskiej sekcji Niemieckiego Związku Alpejskiego. Klimatyczne i warto tu wstąpić, by coś zjeść lub się napić. Jest zdecydowanie przyjemniej niż w restauracjach, jakie oferują stacje wyciagów.

Dwie stacje wyciągów: niemiecka i austriacka. Jeśli będziecie chcieli zjechać z Zugsitze, dokładnie sprawdźcie, na który wyciąg kupujecie bilet. Niemiecka to ta bliżej szczytu, austriacka – ta za schroniskiem. Jedna i druga oferuje w cenie biletu atrakcje, z których warto skorzystać, jeśli już zdecydujecie się na zjazd. Zarówno po niemieckiej i austriackiej stronie możecie zwiedzić interaktywne muzea, skorzystać z licznych tarasów widokowych, zrobić zakupy czy usiąść restauracji. Mamy jednak wrażenie, że stacja po stronie niemieckiej zrobiona jest z większym rozmachem i można się tu zgubić na kilku piętrach. Ona też oferuje zjazd na lodowiec, który z każdym rokiem się kurczy.

Z racji tego, że spaliśmy dziś tylko 2 godziny i pogoda nie zapowiada optymistycznego popołudnia, decydujemy się na zjazd do Ehrwaldu. W kilkanaście minut znajdujemy się na dole. Za dwa bilety (osoba dorosła plus dziecko do lat 16) płacimy 51 euro. W tej cenie na dole mamy jeszcze gratis zwiedzanie muzeum, w którym jest pokazany mechanizm działania wyciągu górskiego.

Praktyczne informacje

  • Wejście na Zugspitze to pokonanie ponad 1800 m przewyższenia na dystansie około 8 km.
  • Spora część trasy prowadzi via ferratą, więc jest niezbędny sprzęt (lonża, uprząż i kask).
  • Na trasie oraz na szczycie znajduje się schronisko, ale w plecaku koniecznie trzeba mieć zapas jedzenia, wody i ciepłe ubranie. Trasa jest długa i wymagająca.
  • Na szczyt można także wjechać kolejką lub kupić tylko bilet powrotny na zjazd.