Etna – północno-wschodnie kratery
Etna jest aktywna i stale wybucha! Mieliśmy okazję się o tym przekonać już pierwszego dnia, gdy wylądowaliśmy w Katanii. Spektakl, jaki dał nam wtedy wulkan na długo zostanie w pamięci. Zbieranie kamieni, które wyrzuciła, dźwięki przez nią wydawane i unoszące się kłęby dymu oraz ognia to zjawiska, które ciężko opisać słowami. To trzeba poczuć, zobaczyć oraz usłyszeć. Byliśmy dwa dni wcześniej na kraterach południowo-wschodnich i pod głównym kraterem Etny. Jednak te północno-wschodnie zrobiły na nas największe wrażenie.

Etna – kilka słów o wulkanie
To czynny stratowulkan na wschodnim wybrzeżu Sycylii, a jednocześnie najwyższy i największy w Europie stożek wulkaniczny. Jego aktualna wysokość to około 3357 m n.p.m. Jednak ciągła aktywność wulkanu powoduje zmiany w jego pomiarach. Etna zajmuje powierzchnię co najmniej 1250 km², a jej obwód ma ponad 135 km. Stratowulkan rozciąga się od północy na południe i kształtem przypomina ogromną elipsę.


Start
Piano Provenzana to zimą popularny ośrodek narciarski. Latem jest tu raczej pusto, o czym mogliśmy się przekonać. Dojazd do ośrodka nie sprawia większego problemu. Droga jest łatwa i pozbawiona utrudnień.
Na miejscu znajduje się wiele miejsc parkingowych. Latem 2024 roku za cały dzień płaciliśmy 4 euro. Jest kilka sklepików z sycylijskimi pamiątkami, minibar, gdzie można coś zjeść i napić się przepysznej włoskiej kawy. Kawałeczek dalej znajduje się Ristorante Monte Conca, coś w stylu schroniska.
Współrzędne parkingu: 37.7936939N, 15.0364503E


Trekking po kraterach Etny
Wybierając się na kratery, musicie mieć na uwadze, ze do pewnej wysokości można spacerować samemu, a wyżej tylko z przewodnikiem. Etna posiada prawie 300 wygasłych kraterów, po których można bezpiecznie wędrować na własną rękę. To dużo a szlaków wokół jest sporo. My dziś decydujemy się na wyprawę wokół krateru Monte Nero. Przepiękna trasa po zastygłej lawie, która już na samym początku uświadamia nas, jak groźna potrafi być Etna. Mijamy ruiny Betulle Hotel, który ucierpiał w wyniku erupcji i został zniszczony przez lawę.



Początkowy odcinek to szeroka droga poprowadzona między zastygłą lawą. Wszędzie kurz, który czuć w powietrzu (przypomniał mi się trekking po kalderze na Teneryfie. A do tego upał. 40 stopni! Pierwszy raz czuję, jak przez buty podłoże pali mi stopy. Księżycowy krajobraz jest tym, na co możecie liczyć podczas wyprawy po tej części Etny. Pejzaż bardziej dziki od tego, jaki widzieliśmy dwa dni wcześniej. Surowy. Inny niż w górach, gdzie dotychczas byłam. Nie jest to mój ulubiony krajobraz, ale chłoniemy go, bo takiego nie mamy.

W pewnym momencie odbijamy z szerokiej drogi i schodzimy na szlak wytyczony po zastygłej lawie. Tu należy uważać, bo wulkaniczne skały są bardzo ostre! Przekonałam się o tym na Pico Viejo, gdy dość poważnie rozcięłam nogę o taką skałę (ot, taka pamiątka na całe życie).
Dymiące stożki dodają wyprawie uroku. Dziś już co prawda nie słychać dźwięków, ale i tak jest magicznie! A do tego nie ma ludzi. Jesteśmy na tym szlaku sami!

Info praktyczne
- Warto mieć wysokie buty. Do niższych będą Wam wpadać kamyki. My z racji oszczędności miejsca takich nie posiadaliśmy, więc co jakiś czas wyciągaliśmy z środka mniejsze lub większe drobiny tego, co wulkan wyrzucił. Szlak na szczyt jest dość stromy i tu też wyższe buty są idealne.
- Północno-wschodnie kratery są bardziej dzikie i jest tu miej ludzi, więc zdecydowanie bardziej je polecamy.
- Na miejscu jest płatny parking, knajpka, kilka budek z pamiątkami i biurami organizującymi wycieczki.
- W lipcu na Sycylii panuje upał. Duży zapas wody do konieczność. Na wulkanie nie ma szans jej uzupełnić. Nawet w środku miasteczka może być z tym problem w czasie sjesty.









