Pico Viejo
Pico Viejo
Pico Viejo to drugi co do wysokości szczyt Teneryfy i Wysp Kanaryjskich, wulkan mierzący 3135 m n.p.m. i mający krater o średnicy 720 m. Jest on częścią kompleksu wulkanicznego Teide, który zaczął kształtować się około 200 000 lat temu w centrum Teneryfy. Wybuchł w 1798 roku i szacuje się, że wyrzucił wtedy około 12 milionów metrów sześciennych lawy w ciągu trzech miesięcy, tworząc powierzchnię koloru czarnego, która różni się od reszty kompleksu wulkanicznego.

Dziś to właśnie Pico Viejo padnie naszym celem, a my przełamiemy magiczną granicę 3 tysięcy metrów nad poziomem morza. To taka mała aklimatyzacja przed wejściem na Teide.
Start
Start naszej wycieczki ma miejsce na parkingu Canada Blanca (28.2234011N, 16.6300442W). Tu bezpłatnie zostawicie swój samochód. Warto jednak pamiętać, że miejsce to jest popularne i dość szybko się zapełnia. Atrakcja w postaci skałek Roques de Garcia sprawia, że na parkingach po obu stronach ulicy jest sporo aut. Pamiętajcie też, że większość parkingów na Teneryfie jest za darmo, za wyjątkiem tych w centrum miast czy typowo obok plaży. Na tych przy szlakach opłat brak, ale często miejsca są tylko rano.

Obok skał Roques de Garcia
To skałki leżące u podnóża Teide w sercu Cañadas i właśnie obok nich prowadzi pierwszy odcinek trasy. To jakieś dwa kilometry obok niezwykle pięknych skał, przybierających różne formy. Szczególnie piękna jest Roque Chinchado, nazywana również Palcem Bożym (to ona często pojawia się na zdjęciach czy pocztówkach z rejonu Teide). Pięknie wyglada też grupa skał zwana La Catedral. Spacer wokół Roques de Garcia można spokojnie zaplanować jako osobną wycieczkę, bo pośród nich da się spędzić wiele godzin. Warto wybrać się tu wczesnym rankiem albo popołudniem, gdyż wtedy nie natraficie na tłumy.

W stronę Pico Viejo
Po opuszczeniu szlaku wokół skał wchodzimy już na kamienistą drogę nr 23, na której jest sporo nierówności oraz kurzu. Trasa cały czas pnie się w gorę. Nie ma się co dziwić, skoro do pokonania mamy ponad 1100 metrów przewyższenia. My zrobimy ich więcej, ponieważ po zejściu z Pico Viejo na przełęcz powędrujemy dodatkowo w stronę Teide, aby być 300 metrów wyżej i zasmakować całkiem innego krajobrazu. Podejście to mozolne pokonywanie kolejnych metrów z widokiem na Teide i coraz bardziej miniaturowymi skałami w pobliżu parkingu. Co jeszcze widać? Wyłaniające się z ocean wyspy, które wraz z osiąganiem wysokości, stają się bardziej widoczne. Nasuwają się tu znane słowa piosenki KSU: „Tam na dole zostało wszystko to, co Cię męczy, patrząc z góry wokoło świat wydaje się lepszy”.


Pod nogami mamy skały ostre jak pumeks, o czym mogłam się przekonać, rozcinając na jednej nodze. Klimat prawdziwie księżycowy, pozwalający sobie wyobrazić, jak to było przez wiekami. Zastygłe jęzory lawy, dziurawe skały i w zasadzie brak jakiejkolwiek roślinności. Idąc szlakiem numer 9, można zobaczyć ciemne pola lawowe z rysującymi się na jej powierzchni stożkami i kraterami. To Narices del Teide – nozdrza Teide. To miejsce, w którym od 9 czerwca 1798 roku przez trzy miesiące wydobywała się lawa. Od erupcji minęło ponad 200 lat, ale przez ten czas niewiele się zmieniło. Nadal najmłodsze jęzory lawy wyróżniają się rdzawą, ciemnobrunatną a nawet czarną barwą. Minie jeszcze pewnie wiele wieków i nadal będzie tak samo.

Pico Viejo
Każdy pokonywany metr przybliża nas do magicznej granicy 3000 metrów nad poziomem morza. Osoby, które nie bywają na takich wysokościach, mogą mieć nieco problemów z oddychaniem, bólem głowy, bo jednak jest już to jakaś spora wysokość. Po mniej więcej 3 godzinach drogi stajemy na krawędzi imponującej kaldery Pico Viejo. Tu jednak trasa na szczyt się nie kończy. Mamy do niego jeszcze kilkanaście minut. Można na niego wejść dwiema ścieżkami. Oba są dobrze widoczne, więc dlatego najlepiej jedną wejść, drugą zejść. Ostrożność jest tu wskazana, bo pod nogami macie wiele luźnych kamyków (tych ostrych, wyrzuconych przez wulkan).

Bardzo ciekawie przedstawia się górujący nad kraterem Pico Viejo szczyt Teide (3718 m n.p.m.). Wznosi się jeszcze 600 metrów wyżej, ma klasyczny dla stratowulkanów kształt stożka i wyraźnie widoczne ciemne strumienie lawy zastygłej na jasnej – starszej warstwie wulkanicznej pokrywającej górę. Na szczycie odpoczywamy. W zasadzie pierwszy raz na dłużej, bo na Pico Viejo weszliśmy na jednym tchu z, jedną pięciominutową przerwą Teraz czas na plażing na kraterze z widokiem na Teide. Przy okazji wpisujemy się do notesu, który znajduje się w metalowej skrzynce na szczycie.



W stronę Teide
Schodzimy na przełęcz pod Pico Viejo, ale jakoś nie czujemy zmęczenia, a szlak prowadzący z tej strony na Teide jakoś wyjątkowo kusi. Idziemy więc dalej. Najpierw niemalże płaską ścieżką (to ta żółta na zdjęciu powyżej), a potem po ostrych wulkanicznych skałach krok po kroku nabieramy wysokości, by zatrzymać się w okolicy 3450 metrów. Czy warto było podchodzić 300 metrów w pionie, by za chwilę wrócić znów na przełęcz? Jak najbardziej! Widoki stąd były wyjątkowo. Poza tym każda aklimatyzacja jest wskazana, zwłaszcza że za 2 dni mieliśmy czekać na Teide na wschodzące słońce.




Myśleliśmy, że na takiej wysokości będzie chłodniej, ale słońce pali niemiłosiernie już od godziny 7 rano, a wiatr chyba o nas całkowicie zapomniał. Dodatkowo chyba pierwszy raz w życiu wzięliśmy za mało wody. Oszczędzamy więc każdy jej łyk. Ale co tam woda, kiedy takie piękne widoki wokół nas. Na około 3450 metrach decydujemy się na zakończenie wyprawy na tej wysokości. Taka aklimatyzacja nam dziś wystarczy. Teraz czeka nas półtora kilometra w dół (jeśli chodzi o przewyższenie) i jakieś 9 km długości. Trasa się dłuży, bo wracamy po swoich śladach, a i upał zaczyna doskwierać coraz mocniej.



Praktyczne info
- Darmowy parking znajduje się obok skał Roques de Garcia
- Trasa jest dość długa i wymaga dobrej kondycji, ale nie jest trudna technicznie.
- Na całej trasie brak schronisk ani źródełek, nie uzupełnicie więc zapasu wody ani nie zjecie. Spakujcie więc plecak.
- Pamiętajcie, że wchodzicie na dość dużą wysokość. To już ponad 3000 metrów, więc mogą pojawić się u Was objawy choroby wysokościowej.
